niedziela, 22 grudnia 2013

Kraina

Sto wiatrów nad polami,
rozstaje dróg i wzgórza,
błękitne panoramy,
próg domu ktoś odkurza.
Złamane nasze drzewo
skarb pod kamieniem krzywym,
w kapliczce Antoniego
zielone trzy pokrzywy.

Gdzie nadal kradną jabłka w sadzie.
Bosych nóg jeżyna nie plącze.
Gdzie jeszcze nikt się spać nie kładzie.
Gdzie dni mają godzin tysiące.

Firanki ruch nieznośny,
szczęk sztućców, dźwięków ogrom,
skórzany fotel w sieni
i kwaśnych smak winogron.
Przestworza i przestrzały,
za domem wąska ścieżka,
świąteczny obrus biały,
twarde oparcie krzesła.

Gdzie nadal kradną jabłka w sadzie.
Bosych nóg jeżyna nie plącze.
Gdzie jeszcze nikt się spać nie kładzie.
Gdzie dni mają godzin tysiące.

Ogromny cały świat
gdzieś przepadł z czasu biegiem.
Zmęczony pewnie siadł.
Gdzie? A skąd mam wiedzieć?

Gdzie nadal kradną jabłka w sadzie.
Bosych nóg jeżyna nie plącze.
Gdzie jeszcze nikt się spać nie kładzie.
Gdzie dni mają godzin tysiące.

wtorek, 30 kwietnia 2013

Serc promocja trwa

Chłopcy moi, dziś
jest tak mi żal ogromnie
waszych miękkich serc.
Piękni moi, a
niektórzy wręcz przystojni
na większości zdjęć.

Na początku -
miłości uśmiech szczery.
Koniec końców -
twarde cztery litery.
Wielki neon ma
klub nocny Kameleon.
Serc promocja trwa.

Chłopcy moi, pewnie
jutro Wasz zapomnę
krochmalony wdzięk.
Piękni moi, choć
w większości nieprzytomni
z wysuszonych szkieł.

Dziś wieczorem dżin
z otwartej ćwiartki wódki.
Przy śniadaniu
nieśmiały szmer cichutki.
Znika hałas, już
wiem co się stanie zaraz.
Serc promocja trwa.

Chłopcy moi,
planet obcych kosmonauci
z gwiazdozbioru cnót.
Piękni moi, znam
ten wasz podniebny walczyk
na orbicie ud.

Na początku -
miłości uśmiech szczery.
Koniec końców -
twarde cztery litery.
Wielki neon ma
klub nocny Kameleon.
Serc promocja trwa.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Rwij stokrotki

Drobny ściskasz grosz w kieszeni.
Ręka od zamiarów drży.
Czy wystarczy tej jesieni
kupić różę? Może trzy?

Hej! Powinieneś choć raz do roku
wpaść do ogrodu i kwiaty rwać.
Hej! Musisz wiedzieć, że mam cię na oku.
Rwij nawet mnie, jeśli tylko cię stać.

Wystarczyło na stokrotki
oraz wstążki złoty mech.
Szukasz teraz tej idiotki,
z którą już widziałam cię.

Hej! Powinieneś choć raz do roku
wpaść do ogrodu i kwiaty rwać.
Hej! Musisz wiedzieć, że mam cię na oku.
Rwij nawet mnie, jeśli tylko cię stać.

Pod balkonem z tej radości
śpiewasz, mokniesz i przeklinasz.
Czy wystarczy oszczędności
by do wiosny cię utrzymać?

Hej! Powinieneś choć raz do roku
wpaść do ogrodu i kwiaty rwać.
Hej! Musisz wiedzieć, że mam cię na oku.
Rwij nawet mnie, jeśli tylko cię stać.

środa, 10 kwietnia 2013

Portret z tła

Ktoś oślepia mnie słońcem na drogach.
Niedowidzę gdzie czas i gdzie przestrzeń.
Słyszę tylko kroki na schodach.
W pamiętnikach mam mnóstwo przekreśleń.

Jestem drugą wiosną w roku.
Z męskich bioder deszczem iskier.
Jestem z listów drobny popiół,
a z popiołów znowu listem.

Na przełęczach, pustyniach, na morzach
nie zanoszę się na głos skargą.
Na mijanych rozstajach, rozdrożach
zwykle jestem mijana za bardzo.

Jestem drugą wiosną w roku.
Z męskich bioder deszczem iskier.
Jestem z listów drobny popiół,
a z popiołów znowu listem.

Z chmur wysokich upadam jak kropla
w wielkie morze i jak kropla umieram.
Gdyby dobrze mnie zmierzyć w stopniach,
umiem spłonąć w okolicach zera.

Jestem drugą wiosną w roku.
Z męskich bioder deszczem iskier.
Jestem z listów drobny popiół,
a z popiołów znowu listem.


wtorek, 9 kwietnia 2013

Dotyki

wypełniłaś moje wargi
chłodem oczu mnie uwiodłaś
wysłuchałaś palców skargi
taka dobra

z ramion chmury łza
jak motyl otrząsnąłem cię ze świata
najdelikatniejszy dotyk
mnie oplata

i zanurzam ciepłe ciało
dreszcz porusza naszym żaglem
od rozkoszy w pościel białą
wpadasz nagle

świeży owoc ust na twarzy
sny jak pocałunki bledną
niesie oddech sto oparzeń
w jeszcze jedno

tylko zapach niesie iskra
czas zegarom snów nie odda
zaśniesz cicho taka bliska
taka dobra

 

piątek, 5 kwietnia 2013

Z martwego ogrodu

są słowa
jak mosty rzucane przez rzeki
jak pierwsze są kwiatom motyle
jak piaskiem zmęczone powieki
i jak ostatnie chwile

tak 
jestem już martwym ogrodem
tak
jestem i pełnią i głodem
i tak im uwierzę w tę miłość
nim przyjdą
nim dotkną
zabiją

czwartek, 28 marca 2013

Druga łza

W kawiarence małej
tak, że drzwi nie zamkną
byłam tylko ja
ze szklanką i ten pan.
Kiedy mówił, że
poeta uwierzyłam przecież,
dobrze wiem
sami poeci są na świecie.

Potem listy szły
i wierszy sześć na dzień.
Wypełniłam szuflad
osiem, aż po brzeg.
Dzisiaj tylko łzy
w szufladach suszę i cię błagam, żebyś tu
czasem nie wracał.

Piekła i raje.
Cisza i dzwon.
Często się zdaje ci, że to już jest on.
Zanim się drugą uroni łzę
Za nim, ach, za nim pierwsza dawno schnie.

W parku wielkim tak,
że źle samotność nieść
wypatrzyłam jego
ślady a on mnie.
Kiedy podszedł
z obawami, pomnożyłam wszystkie,
dobrze wiem
jak trudno mieć co łatwo przyjdzie.

Potem ciche dni
i telefonów brak.
Pamiętałam z filmów,
że to dobry znak.
Dzisiaj tylko liść
w szufladzie suszę i na razie, widzę że
codziennie wraca.

Piekła i raje.
Cisza i dzwon.
Często się zdaje ci, że to już jest on.
Zanim się drugą uroni łzę
Za nim, ach, za nim pierwsza dawno schnie.

środa, 27 marca 2013

List

Piszę do Ciebie wiersz
Bo list trzeba by wysłać
W zasadzie.
A wiersz… wiersz zapomina się łatwo.
Tudzież gubi w szufladzie.

A chciałbym napisać Ci o tym
Jakie mam z Tobą kłopoty.

Bo weźmy choćby poranek
Jak wstaję
(a czasem się zwlekam)
To pierwsze o czym pomyślę
Że trzeba czekać dzień cały
(i czekam)
Nim znowu zasnę i Cię przyśnię.

A potem znów gdzieś przy kawie
Naprędce pitej z ochotą
Przypomnisz mi się łaskawie
I znów mam Cię w głowie.
O! Potąd!

Na szczęście mam telefony
(dwa jeszcze lecz myślę o trzecim)
I dzwonią na szczęście od rana.
I dzwonią.
I dzwonią.
Czas leci.
I leciałby może tak dalej.
Ze cztery nawet godziny
Gdyby nie liść opodal w kolorze Twojej czupryny,
Gdyby nie cień niczym Twojej skinienie ręki.
Gdyby nie głos gdzieś zza pleców
(zupełnie jak Twój głos, przysięgam!)
Gdyby nie kolor jakiś Twojego swetra czy buta.
Gdyby nie zapach wszelki.
Słowo.
Gest.
Jakaś nuta.

I z tych pretekstów. Przywidzeń.
Omamień.
Złudzeń i omdleń.
Pełen jest dzień mój cały.
Zapomnień i nagłych przypomnień.

Więc kiedy wieczorem się kładę.
Pewien znów kto mi się przyśni.
To jakbym już z Tobą mieszkał.
Jakbyśmy byli
Najbliżsi.

I za to jestem Ci wdzięczny
Jak bliskiej być można osobie
Że chociaż już mieszkasz ze mną
Nie muszę sprzątać po Tobie.
Nie muszę prać Twoich ubrań
Ustawiać butów i książek
Prasować bluzek
I żaden nie przybył mi obowiązek.

Skoro więc Twoja obecność
Same korzyści przynosi
(i nieobecność Twoja, o którą nikt Cię nie prosi)
To może odpowiesz mi tylko
(nawet jeśli nie dzisiaj)
Czemu w moim mieszkaniu
Tak smutno?
I taka cisza?

Tęsknię

wysyłam siódmego gołębia
przez okno
z kolejnym listem
w którym piszę jak godziny się wloką
wszystkie

jeszcze mi ani jeden nie wrócił
na parapet
z żadną odpowiedzią
pewnie u ciebie na kanapie
siedzą

pewnie je częstujesz okruchem
i zwlekasz
czasem drzemiesz
i pewnie nie ma na co czekać
moje stęsknienie

i pewnie się dziwisz niemało
patrzysz przez szybę
że jeszcze jeden przyleciał ptak
i pytasz: jak to jest możliwe?
no jak?

wysyłam ósmego gołębia


wtorek, 5 lutego 2013

Zgubieni

Kiedy się urodzi miłość pierwszy raz,
ty już zaczynasz
uczyć ją jak chodzić,
chociaż w rękach wciąż,
wciąż ją mocno trzymasz.

Płyniemy zgubieni przez fale mórz,
wśród burz na daleki ląd.
Znikamy jak w piasku ślad wiatr by starł
i wsypał nam do rąk... pustych.

Kiedy już wymówić potrafisz słowa dwa,
to zapominasz.
Nagle gdzieś je gubisz,
na koniec świata gnasz
i znów się zaczyna...

Płyniemy zgubieni przez fale mórz,
wśród burz na daleki ląd.
Znikamy jak w piasku ślad wiatr by starł
wsypał nam do rąk... pustych.

Kiedy już się zmienię w talię starych zdjęć,
zrozumiesz nagle,
opływasz swą ziemię
dryfując głównie bo,
życie łamie żagle.

Płyniemy zgubieni przez fale mórz,
wśród burz na daleki ląd.
Znikamy jak w piasku ślad wiatr by starł
i wsypał nam do rąk.
Pustych rąk.

---
Ten wierszyk zaśpiewała Małgosia Bręczewska
"Zgubieni"

czwartek, 24 stycznia 2013

Gniew i płacz

Duszne sny obgryzają mi paznokcie.
Trzecia noc bez powietrza mija i
z całych sił się staram temu oprzeć.
Niechby już zgasło to, co wciąż się tli.

Mówisz mi, żeby rzucić się na fale.
Żeby iść, gdy oślepia słońce twarz.
Moich drzwi nie otwierasz jednak wcale.
Taki sen niezbyt długo może trwać.

Jesteś ptakiem.
Skrzydła niosą cię nad światem.
Błękit oczu
zlewa się z błękitem krwi.

Jestem drzewem.
Wszystko wiem i nic już nie wiem.
Uwierz mi,
to jedynie szelest dni.

Gdzie on był kiedy jeszcze mógł być chłopcem?
Teraz już czas się splątał w pereł sznur.
W jego krwi całą miłość mą utopcie.
Niechby się potok myśli urwał w pół.

Mówisz, że można w dół się rzucić głową
i jak sen nas poniesie życia prąd.
Lecz ja wiem. Jestem tylko snu połową.
Druga część wciąż wymyka mi się z rąk.

Jesteś ptakiem.
Skrzydła niosą cię nad światem.
Błękit oczu
zlewa się z błękitem krwi.

Jestem drzewem.
Wszystko wiem i nic już nie wiem.
Uwierz mi,
to jedynie szelest dni.

wtorek, 15 stycznia 2013

W pajęczynie mostów

zwariowana wyszła heca
na przystanku gdzie wraz z deszczem
całkiem mokry chłopak wleciał
najpiękniejsze oczy w mieście

chyba miał
z nieba prosto spadł
Słodowej Wyspy przyniósł gwar
słowa do piosenki

brzegiem snu i mostów pajęczyną
błądzę gdzieś
cały świat nagle znikł
Wrocław ma serca dwa
a ja
oba dam
oba dam tobie

w kroplach topią się krasnale
my w tramwaju coraz dalej
coraz dalej nasze dłonie
on w błękicie, ja w nim tonę

szeptem warg
jakby motyl siadł
Krzyki wśród gwiazd witają nas
dźwięk oddają echem

brzegiem snu i mostów pajęczyną
błądzę gdzieś
cały świat nagle znikł
Wrocław ma serca dwa
a ja
oba dam
oba dam tobie

---
Ten wierszyk zaśpiewała Małgosia Bręczewska 
"W pajęczynie mostów" 


piątek, 11 stycznia 2013

Wszystko co mam

Tęsknoty są niewidzialne. W oczy szczypią jak dym.
W małym pudełku trzymam zamknięte ułamki chwil.
Pusta koperta, wiersz na serwetkach, muszelki dwie.
Czarne kasztany i haftowany chusteczki brzeg.

Wszystko to mam.
Wszystko co mam.
Wystarczy mi.
Reszta się śni.
I tworzy zmarszczki.

Miłości są przezroczyste. Przez mgłę widać mgłę.
Mieszkanie puste i nagle w lustrze wyglądasz źle.
Zaspane oczy, całkiem po nocy zatkany nos.
Głos wciąż zmęczony i rozdwojony siwiutki włos.

Wszystko to masz.
Wszystko co masz.
Wystarczy ci.
Reszta się śni.
I tworzy zmarszczki.

Rozstania są głuchoniemą spóźnioną łzą
Kiedy odkrywam, że już odpływa ostatni prom.
Nocne czuwania, potem od rana nie mogę spać.
Z nosem przy oknie patrzę jak moknie niemądry świat.

Wszystko to mam.
Wszystko co mam.
Wystarczy mi.
Reszta się śni.
I tworzy zmarszczki.

piątek, 4 stycznia 2013

Kokardka

skrobie się cisza pod oknami
wczepia w krawędzie wątłego snu
jeszcze przed chwilą byliśmy sami
tu

kuszą nas jutra z pojutrzami
stoimy w cieniach sąsiednich bram
jeszcze przez chwilę będziemy sami
tam

wolno się kruszy spojrzenia granit
i nas obrasta czasu pleśń
jeszcze w tej chwili jesteśmy sami
gdzieś

gonię setkami korytarzy
kolejne mnie unoszą dni
w tę jasną pewność że się zdarzysz
ty
przepuszczasz przodem ciąg wydarzeń
i się nie spieszysz
czekasz
trwasz
jeszcze Ci przecież się wydarzę
ja

obecność Twojej cichej twarzy
Twoja obecność cicha wszędzie
co tylko raz się przecież zdarzy
i będzie

miłość to taka drobnostka: 
przyjdź
wejdź
usiądź
i zostań

---
Ten wierszyk zaśpiewała Małgosia Bręczewska 
"Kokardka"