W kawiarence małej
tak, że drzwi nie zamkną
byłam tylko ja
ze szklanką i ten pan.
Kiedy mówił, że
poeta uwierzyłam przecież,
dobrze wiem
sami poeci są na świecie.
Potem listy szły
i wierszy sześć na dzień.
Wypełniłam szuflad
osiem, aż po brzeg.
Dzisiaj tylko łzy
w szufladach suszę i cię błagam, żebyś tu
czasem nie wracał.
Piekła i raje.
Cisza i dzwon.
Często się zdaje ci, że to już jest on.
Zanim się drugą uroni łzę
Za nim, ach, za nim pierwsza dawno schnie.
W parku wielkim tak,
że źle samotność nieść
wypatrzyłam jego
ślady a on mnie.
Kiedy podszedł
z obawami, pomnożyłam wszystkie,
dobrze wiem
jak trudno mieć co łatwo przyjdzie.
Potem ciche dni
i telefonów brak.
Pamiętałam z filmów,
że to dobry znak.
Dzisiaj tylko liść
w szufladzie suszę i na razie, widzę że
codziennie wraca.
Piekła i raje.
Cisza i dzwon.
Często się zdaje ci, że to już jest on.
Zanim się drugą uroni łzę
Za nim, ach, za nim pierwsza dawno schnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz