piątek, 30 września 2016

Wybacz Anno, czyli 40’stka

Wybacz Anno, lecz już w pierwszym muszę zdaniu
żal wyrazić, że nie kończysz dziś lat dwustu,
bo czterdziestka niezbyt sprzyja świętowaniu,
choć rzecz jasna jest to także kwestia gustu.

Bardzo dobrze zachowuje się sylwetka
oraz mowy potoczystość wartka,
gdy nam stuknie pięćdziesiątka albo setka,
choć rzecz jasna jeszcze lepiej robi ćwiartka.

Porzucając liczebniki porządkowe
pozwól, że myśl nową tutaj spiętrzę.
Gdy się nosi już czterdziestoletnią głowę,
wypadałoby mieć nieco młodsze wnętrze.

Popytałem tu i ówdzie, przyznać muszę.
Choć niejedną w kartotece masz chorobę,
okazuje się, że wciąż masz młodą duszę,
choć rzecz jasna dużo młodszą masz wątrobę.

Gdy więc ZUS Cię stanem konta straszy w liście,
IPN zaś odnajduje Twoją teczkę,
nic się nie martw, bo naprawdę zajebiście
żyje się dopiero po czterdziestce.

Ktoś ustąpi czasem miejsca Ci w tramwaju
lub w pociągu ciężki plecak w górę dźwignie.
A Ty wciąż możesz przetańczyć noc na haju,
choć rzecz jasna młodzież patrzy na to dziwnie.

Otwierają się też nowe możliwości.
Na wiek średni kryzys możesz zrzucić,
niepamięcią się zasłonić, wygrzać kości
lub młodego chłopca zbałamucić.

Najważniejsze jednak, żebyś pamiętała,
że przyjaciół nie ubędzie Ci ni trochę,
bo nam dałaś więcej niż dostałaś.
Wiem, zaprzeczysz. No i jak Cię tu nie kochać?


Wiersz podarowany na czterdzieste urodziny Annie K.