chłodem oczu mnie uwiodłaś
wysłuchałaś palców skargi
taka dobra
z ramion chmury łza
jak motyl otrząsnąłem cię ze
świata
najdelikatniejszy dotyk
mnie oplata
i zanurzam ciepłe ciało
dreszcz porusza naszym żaglem
od rozkoszy w pościel białą
wpadasz nagle
świeży owoc ust na twarzy
sny jak pocałunki bledną
niesie oddech sto oparzeń
w jeszcze jedno
tylko zapach niesie iskra
czas zegarom snów nie odda
zaśniesz cicho taka bliska
taka dobra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz