Sto wiatrów nad polami,
rozstaje dróg i wzgórza,
błękitne panoramy,
próg domu ktoś odkurza.
Złamane nasze drzewo
skarb pod kamieniem krzywym,
w kapliczce Antoniego
zielone trzy pokrzywy.
rozstaje dróg i wzgórza,
błękitne panoramy,
próg domu ktoś odkurza.
Złamane nasze drzewo
skarb pod kamieniem krzywym,
w kapliczce Antoniego
zielone trzy pokrzywy.
Gdzie nadal kradną jabłka w
sadzie.
Bosych nóg jeżyna nie plącze.
Gdzie jeszcze nikt się spać
nie kładzie.
Gdzie dni mają godzin
tysiące.
Firanki ruch nieznośny,
szczęk sztućców, dźwięków ogrom,
skórzany fotel w sieni
i kwaśnych smak winogron.
Przestworza i przestrzały,
za domem wąska ścieżka,
świąteczny obrus biały,
twarde oparcie krzesła.
szczęk sztućców, dźwięków ogrom,
skórzany fotel w sieni
i kwaśnych smak winogron.
Przestworza i przestrzały,
za domem wąska ścieżka,
świąteczny obrus biały,
twarde oparcie krzesła.
Gdzie nadal kradną jabłka w
sadzie.
Bosych nóg jeżyna nie plącze.
Gdzie jeszcze nikt się spać
nie kładzie.
Gdzie dni mają godzin
tysiące.
Ogromny cały świat
gdzieś przepadł z czasu biegiem.
Zmęczony pewnie siadł.
Gdzie? A skąd mam wiedzieć?
Ogromny cały świat
gdzieś przepadł z czasu biegiem.
Zmęczony pewnie siadł.
Gdzie? A skąd mam wiedzieć?
Gdzie nadal kradną jabłka w
sadzie.
Bosych nóg jeżyna nie plącze.
Gdzie jeszcze nikt się spać
nie kładzie.
Gdzie dni mają godzin tysiące.